Żarty obiadowe

Dwóch prawników jest przyjaciółmi i jedzą ze sobą lunch

Zawsze jedzą lunch w swoich ciasnych biurach. Któregoś dnia jeden z prawników powiedział do drugiego: „Powinniśmy zejść na dół do delikatesów i zjeść tam lunch, jest tam znacznie więcej miejsca”.

Drugi zgodził się i zeszli na dół do delikatesów.

Kiedy usiedli, podeszła kelnerka i zapytała, czy czegoś nie potrzebują. Oboje odpowiedzieli „nie” i wyjęli własne kanapki.

Następnie kelnerka zawołała kierownika, który powiedział prawnikom, że są w restauracji i nie mogą tam zjeść własnego lunchu.

Prawnicy zamienili się więc między sobą kanapkami.

Pracuję w fabryce lamp gazowych, zapytałem, kiedy jest lunch.

Powiedzieli mi: „Już zjadłeś lunch”

Lekarz je późny lunch w swojej ulubionej chińskiej restauracji, kiedy słyszy przerażające słowa:

„Czy w budynku jest lekarz?!”

Idzie na tyły, gdzie widzi menadżera i klienta, który wygląda blado i drżąco.

„Właśnie dwie osoby zachorowały na jakąś chorobę” – mówi kierownik – „ta pani tutaj i drugi pan w łazience”.

„Jak się czujesz?” pyta lekarz.

„Mdłości” – mówi gość. „Właśnie zwymiotowałem cały posiłek, ale nadal czuję się niedobrze i mam zawroty głowy”.

– Co jadłeś? – mówi lekarz, podejrzewając przypadek szybko działającego zatrucia pokarmowego.

„Kurczak lo mein, numer 9 i trochę klusek”.

W tym momencie z łazienki wychodzi drugi gość.

– Co dzisiaj jadłeś? pyta lekarz.

„Miałem bułki jajeczne i kurczaka lo mein” – mówi.

Gdy trzeci klient spieszy się do łazienki, lekarz każe pozostałym dwóm usiąść i pilnie pyta, ile dokładnie osób zamówiło kurczaka lo mein. Kierownik liczy zamówienia.

„Siedem”.

Chorzy klienci zaczynają wyglądać niepokojąco źle. W obawie, że mogli zarazić się jakąś śmiertelną, nieznaną chorobą, lekarz instruuje kierownika, aby wezwał karetkę i wyprowadził resztę klientów, aby mógł rozmieścić chorych klientów i zająć się nimi.

„Nie możemy wszystkich wyrzucić!” protestuje menadżer. „Potrzebujemy pieniędzy. Przez cały ostatni rok byliśmy zamknięci z powodu Covida, a ta restauracja jest mocno zadłużona”.

Widząc, że takim podejściem daleko nie zajdzie, lekarz zastanawia się, gdzie umieścić siedem osób do czasu przybycia ratowników. Pamięta, że ​​pozostałą część budynku zajmuje hotel. Wybiega za drzwi, kieruje się do recepcji hotelu i pyta, czy mogą wynająć pokój.

„Mamy salę konferencyjną na pierwszym piętrze, ale jest ona zarezerwowana na 16:00, więc nie mogę pozwolić ci z niej skorzystać”. Urzędnik w recepcji nie chce współpracować.

Menedżer podchodzi do niego od tyłu i mówi mu, że karetka jest w drodze i że pięć osób, które zjadły lo mein, ma objawy; dwa wydają się zupełnie w porządku.

„Proszę” – błaga lekarz. „Potrzebuję miejsca, w którym mogę umieścić grupę chorych z restauracji obok, zanim przyjedzie karetka”.

– Kiedy tego potrzebujesz? – pyta recepcjonista.

„Teraz, potrzebuję tego teraz!”

– I jak długo?

– Maksymalnie dwie godziny.

– Dlaczego znowu tego potrzebujesz?

Zirytowany lekarz zaczyna od nowa. „A teraz posłuchaj uważnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać.

Potrzebuję sali od 1 do 3 dla pięciu chorych, siedmiu zjadło 9!”

Przerwa na lunch=brunch, obiad na kolację=linner, kolacja na śniadanie

Dikfast

Kobieta idzie do restauracji na przerwę na lunch.

Widzi mężczyznę siedzącego przy stole sam na sam z miską zupy pomidorowej. Ona grzecznie go pyta: „Przepraszam, czy to miejsce jest zajęte? Mogę się do ciebie przyłączyć?” Odpowiada: „Nie ma problemu, proszę pani. Ale muszę cię ostrzec, bardzo niechlujnie jem!” Uśmiecha się, siada i mówi: „W takim razie dobrze było założyć czerwoną koszulę, jedząc zupę pomidorową, prawda?” Odpowiada: „Nie, NIE mam na sobie czerwonej koszuli…”

Facet idzie do restauracji na lunch.

Po dokładnym namyśle decyduje, że zje miskę dziennej zupy. Kelner chwali go za decyzję.

„Ach, doskonały wybór. Szef kuchni codziennie przygotowuje zupę świeżą, wyłącznie z najświeższych, lokalnych składników. Jest całkowicie ekologiczna, nie zawiera żadnych dodatków ani konserwantów.

„No cóż, brzmi smakowicie” – mówi mężczyzna. „Nie mogę się doczekać, aby spróbować”.

„Bardzo dobrze, proszę pana!” mówi kelner. „Gwarantuję, że się nie zawiedziecie”.

Kilka minut później kelner przynosi zupę i stawia ją przed mężczyzną.

„Smacznego!” – mówi i odchodzi. Jednak po kilku chwilach dostrzega mężczyznę, który do niego macha.

– Tak, proszę pana?

„Spróbuj tej zupy” – mówi mężczyzna.

„Bardzo przepraszam?”

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna.

„Czy jest jakiś problem? Nie wyobrażam sobie, żeby mógł być problem. Szef kuchni słynie z przepisów, a ta zupa to jedna z jego specjalności”.

„Spróbuj zupy” – powtarza mężczyzna.

„Może powinienem zatrudnić głównego kelnera” – mówi nerwowo kelner. Ucieka.

Po minucie lub dwóch pojawia się kelner z głównym kelnerem.

– Rozumiem, że jest jakiś problem? mówi.

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna.

„Proszę pana, muszę panu powiedzieć, że nigdy w historii tego lokalu nie mieliśmy żadnej skargi. Nasz szef kuchni ma reputację doskonałego człowieka i zdobył wiele nagród kulinarnych. Jego pracy nie można nic zarzucić”.

„Spróbuj zupy” – powtarza mężczyzna.

„Myślę, że muszę sprowadzić kierownika domu” – mówi główny kelner i spieszy się.

Wraca kilka chwil później z menadżerem domu w smokingu.

„Co wydaje się być problemem?” – pyta kierownik domu.

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna.

„Monsieur. Chcę, żebyś wiedział, że ta placówka należy do najbardziej szanowanych i szanowanych w kraju. Szef kuchni jest genialny, znany ze swoich innowacyjnych i pomysłowych przepisów. Szkolił się w najbardziej prestiżowych europejskich szkołach kulinarnych i zdobył uznanie i podziw swoich rówieśników na całym świecie. Nawet kwestionowanie jego umiejętności jest poważną obrazą.”

„Spróbuj zupy” – powtarza mężczyzna.

„To oburzające. Zadzwonię do samego szefa kuchni!” – mówi kierownik domu i biegnie do kuchni.

Kilka chwil później wraca z szefem kuchni, krzepkim, pozbawionym poczucia humoru mężczyzną o dużych dłoniach i czerwonej twarzy. Wpatruje się w mężczyznę.

– Chcesz coś powiedzieć? – mówi szef kuchni.

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna. Oczy szefa kuchni mrużą się, gdy pochyla się nad stołem.

„Od 25 lat jestem szefem kuchni w tym lokalu. Przygotowuję posiłki dla prezydentów i królów. Moja reputacja jest niezrównana i codziennie otrzymuję oferty pracy. Mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie, dla kogokolwiek zechcę. A mimo to siedziałbyś tutaj i podważał moją reputację?”

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna.

„Spróbowałeś zupy? *Spróbowałeś zupy*? Dobry panie, sam zrobiłem tę zupę według przepisu przekazywanego z pokolenia na pokolenie w mojej rodzinie. To był przepis mojej praprababci i jest uwielbiany.”

„Spróbuj zupy” – mówi mężczyzna.

„Spróbuj zupy? POsmakuj zupy? Nigdy nie byłem tak urażony! Spróbuj zupy? W porządku. Ja spróbuję zupy!!”

Pochyla się nad stołem i zatrzymuje się zmieszany.

„Ale gdzie jest łyżka? Nie masz łyżki” – mówi szef kuchni.

„No właśnie” – mówi mężczyzna.

Trzej pracownicy budowlani jedzą razem lunch na szczycie wysokiego budynku.

Trzej pracownicy budowlani jedzą razem lunch na szczycie wysokiego budynku.

Pierwszy otwiera pudełko z lunchem i mówi: „Kolejna kanapka z tuńczykiem? Codziennie jem kanapkę z tuńczykiem. Jeśli będę musiał zjeść kolejną kanapkę z tuńczykiem, to skoczę!”. Drugi otwiera pudełko z lunchem i też mówi: „Człowieku, kolejna kanapka klubowa z indykiem. Nie mogę już tego znieść. Jeśli jutro będzie tak samo, to skoczę”. Trzeci pracownik otwiera pudełko na drugie śniadanie, widzi kanapkę z klopsikami i podobnie jak pozostali twierdzi, że podskoczy, jeśli będzie musiał zjeść kolejną kanapkę z klopsami.

Następnego dnia trzej mężczyźni otwierają pudełka na drugie śniadanie. Pierwszy dostał kanapkę z tuńczykiem. Pisze list pożegnalny i skacze. Drugi dostał maczugę z indyka i robi to samo. Trzeci widzi, że ma kanapkę z klopsikami i podąża za nimi.

Na pogrzebie spotykają się żony trzech mężczyzn. Pierwszy płacze i mówi: „Gdybym tylko wiedział! Zrobiłbym mu coś innego!”. Druga żona jest wściekła i mówi: „Nigdy mi nie powiedział, że chce czegoś innego! Gdyby tylko ze mną porozmawiał!”. Zauważają, że trzecia żona wygląda na zdezorientowaną, więc pytają ją, co się dzieje.

Ona odpowiada: „Po prostu nie rozumiem. Zawsze przygotowywał sobie lunch”.

Młody mężczyzna patrzył, jak starsze małżeństwo siada do lunchu w McDonald’s.

Zauważył, że zamówili tylko jeden posiłek i dodatkowy kubek z napojem. Przyglądając się, starszy pan ostrożnie podzielił hamburgera na pół, po czym odliczył frytki, jeden dla niego, jeden dla niej itd., aż każdy miał dokładnie połowę. Następnie starzec nalał połowę napoju bezalkoholowego do dodatkowej filiżanki i postawił ją przed żoną. Następnie starzec zaczął jeść, ale jego żona tylko siedziała i patrzyła na niego. Młody człowiekowi zrobiło się ich żal i zapytał: „Przepraszam, że nachodzę, ale czy pozwoliłby mi pan kupić kolejny posiłek dla swojej żony, abyście nie musieli dzielić się jedzeniem?” Starszy pan powiedział: „Och, nie, dziękuję. Ale widzisz, jesteśmy małżeństwem od dawna i zawsze dzieliliśmy się wszystkim 50/50”. Młody człowiek powiedział: „Wow! To godne pochwały”. Następnie zwrócił się do żony i zapytał: „Czy nie zjesz swojej części?” Żona odpowiedziała: „Jeszcze nie. Teraz jego kolej na używanie zębów”.

Trzej pracownicy budowlani zasiadają do lunchu…

Każdy przynosi lunch na szczyt budynku.

Pierwszy pracownik mówi: „Indyk, indyk, indyk. Jeśli jeszcze raz zjem indyka, skoczę z tego budynku”. Otwiera pudełko na drugie śniadanie i znajduje indyka, więc skacze na śmierć.

Drugi pracownik mówi: „Tuńczyk, tuńczyk, tuńczyk. Jeśli jeszcze raz będę miał tuńczyka, to skoczę z tego budynku”. Otwiera pudełko na drugie śniadanie, znajduje tuńczyka i spada na dno.

Trzeci pracownik mówi: „Bolonia, Bolonia, Bolonia. Jeśli jeszcze raz zdobędę Bolonię, skoczę z tego budynku”. Otwiera pudełko na drugie śniadanie i oto Bolonia. Dołącza do pozostałych dwóch pracowników na ziemi.

Później tego samego dnia stacja informacyjna przeprowadza wywiady z żonami trzech pracowników. Obie pierwsze żony robotników reagują w ten sam sposób: „Gdybym wiedział, nigdy nie pakowałbym mu tak lunchu!”

Po wielu wyrazach współczucia i kondolencji w końcu docierają do żony trzeciego pracownika, aby wysłuchać, co ma do powiedzenia.

„Nie patrz na mnie, on pakuje sobie lunch”.

Starsze małżeństwo wychodzi na lunch.

Zamawiają jednego burgera, jednego małego frytka i jednego drinka. Mężczyzna bierze dodatkową filiżankę i do drugiej nalewa połowę napoju, bierze plastikowy nóż, przecina burgera na pół, wyrzuca frytki i dzieli je.

Zauważyłem i zapytałem, czy potrzebują kilku dolców na zakup kolejnego posiłku. Starzec powiedział: „Nie, proszę pana, dzielimy się wszystkim. Dzielimy to po połowie. Zawsze tak robię od dnia naszego ślubu. „

Powiedziałem: „W porządku, wygląda na to, że ci to odpowiada”. Potem zauważyłem, że pani prawie skończyła jeść, a mężczyzna nawet nie dotknął swojego jedzenia. Powiedziałem mu: „Może zechcesz pokopać, zanim zrobi się zimno”. Uśmiechnął się i powiedział: „Za chwilę to zrobię, teraz kolej mojej żony na protezy”.

Mój współpracownik ciągle narzeka, że ​​skradziono mu lunch z lodówki w pokoju socjalnym.

W poniedziałek rano przyniósł indyka i provolone na chlebie pszennym. Włóż go do lodówki. W porze lunchu już go nie było.

We wtorek przyniósł szynkę i cheddar na białym chlebie. Włóż do lodówki, znowu zniknęło przed lunchem.

Dziś przyniósł okład z kurczaka. Zniknęło do południa.

Mam nadzieję, że jutro przyniesie pastrami i szwajcarskie ciasto. To mój ulubiony.

Bogaty facet i biedny jedli razem lunch

Bogaty jadł pyszny, wymyślny posiłek, a biedny jadł tylko pomyje.

**Biedny facet**: „Hej, chcesz się zamienić?”

**Bogaty facet**: „Dlaczego miałbym wymienić mój przysmak na twoją pomyłkę?”

**Biedak**: „To nie jest zwykła bzdura, to sekretny rodzinny przepis. Ktokolwiek go zje, stanie się mądrzejszy”.

**Bogaty facet**: „Naprawdę?”

**Biedny facet**: „Tak! Spróbuj sam!”

Bogaty daje jedzenie biednemu i bierze popiół. Po zjedzeniu całej łyżki zwraca się do biedaka.

**Bogaty facet**: „Poczekaj chwilę! Oszukałeś mnie, więc możesz zabrać mój lunch!”

**Biedny facet**: „No cóż, pomyjka zadziałała! Stałeś się mądrzejszy!”

Trzej pracownicy budowlani siadają do lunchu na dachu…..

Pierwsi pracownicy budowlani mówią: „Przysięgam na Boga, jeśli moja żona spakuje mi kolejną kanapkę po bolońsku, to się zabiję, skacząc z tego dachu”. Otwiera lunch i widzi kanapkę bolońską. Idzie i skacze z dachu.

Drugi pracownik budowlany mówi: „Jeśli moja żona znowu zapakuje mi na lunch zimną pizzę, zabiję się, skacząc z tego dachu”. Otwiera lunch i widzi zimną pizzę. Idzie i skacze z dachu.

Trzeci pracownik budowlany mówi sobie: „Jeśli moja żona zapakuje mi kanapkę z rybą, to ja też skoczę z tego dachu i się zabiję”. Otwiera lunch, a tam kanapkę z rybą. Podąża za zestawem, zeskakuje i popełnia samobójstwo.

Później trzy żony spotykają się na cmentarzu po pogrzebach.

Żona pierwszego robotnika budowlanego mówi ze łzami w oczach: „Gdybym tylko zapakowała mu kanapkę z indykiem, nadal byłby tu ze mną”.

Żona drugiego robotnika budowlanego też płacze. „Gdybym tylko zamiast tego zapakował mu klopsiki, nadal by tu był”.

Trzecia żona po prostu tam stoi i wygląda na sfrustrowaną, a jej spojrzenie jest jeszcze bardziej zdezorientowane. Pozostała dwójka patrzy na nią i pyta, dlaczego nie płacze i żałuje, że nie spakowała mu lunchu w inny sposób.

„Nie patrz na mnie, głupek pakuje sobie lunch”.

Co pluton egzekucyjny je na lunch?

Rata-ta-ta-touille.

Kto je Five Guys na śniadanie, lunch i kolację?

Jeffreya Dahmera.

Poszedłem na lunch na smaczny, soczysty, rzadki stek, a moja żona powiedziała: „Cieszy Cię zatem mięso, Morderco?”

Odpowiedziałem: „Czy nie możemy zjeść tylko jednego lunchu, nie wspominając o tym, jak zastrzeliłem twoją matkę?”

Dwóch kanibali siedziało naprzeciwko siebie podczas lunchu.

Postanowili podzielić się między sobą na lunch czymś, co wyglądało na raczej szczupłego i niskiego faceta. Jeden zaczynał się od linii brwi, drugi od palców u stóp. Kanibal na górze podszedł do ramienia i zapytał drugiego: „Powiedziałeś, że nigdy wcześniej tu nie jadłeś, więc co myślisz o ogólnym doświadczeniu, jest wspaniałe, prawda? Drugi kanibal wysunął głowę i powiedział, wycierając brodę, „Och, wiesz o tym, nieźle się bawię”. Na co pierwszy kanibal szybko odpowiedział: „No cóż, lepiej zwolnij, chciwy przeciągaczu, dostajesz tylko połowę!”

Co wieloryb jadł na lunch?

Ryby i statki.

Amerykański kanibal odwiedza Niemcy. Co on ma na lunch?

Hamburger.

3 pracowników budowlanych Empire State Building wywiesza lunch

Pierwsi otwierają pudełko na drugie śniadanie i znajdują w nim swoją zwykłą kanapkę z szynką i serem. Zaczyna krzyczeć: „JEŚLI ŻONA ZROBI MI KOLEJNĄ GŁUPĄ SZYNKĘ Z SEREM, SKOCZĘ Z TEGO BUDYNKU”.

Drugi facet otwiera swoje pudełko na drugie śniadanie i znajduje swój zwykły BLT. Zaczyna krzyczeć: „JEŚLI ŻONA ZROBI MNIE KOLEJNEGO GŁUPCA, SKOCZĘ Z TEGO BUDYNKU”.

Trzeci facet otwiera pudełko na drugie śniadanie i znajduje swoje zwykłe klopsiki. Zaczyna krzyczeć: „JEŚLI MOJA ŻONA ZROBI MI KOLEJNĄ GŁUPĄ KOLEJKĘ, SKOCZĘ Z TEGO BUDYNKU”.

Cała trójka decyduje się na wspólny skok, jeśli następnego dnia żony zrobią im ten sam lunch, na który skoczą.

Zatem następnego dnia, gdy nadchodzi pora lunchu, zbierają się razem i jeden po drugim zaczynają otwierać pudełka na drugie śniadanie.

Pierwszy facet znajduje swoją szynkę i ser. Drugi facet znajduje BLT. Trzeci facet znajduje łódź podwodną z klopsikami. Zatem wszyscy trzej poprzedzają skok i upadek na śmierć.

Podczas nabożeństwa żałobnego żony dwóch pierwszych mężczyzn płakały i próbowały się pocieszać. Spoglądają w bok i widzą śmiejącą się żonę trzeciego mężczyzny. Zdenerwowani tym, co zobaczyli, podbiegli do niej i zapytali, jak mogła śmiać się ze śmierci męża.

Ona odpowiada: „Ten idiota zrobił sobie tego dnia lunch”.

Co Szekspir jadł na obiad?

Sałatka cesarska.

Po lunchu mężczyzna wraca do pracy z podbitym okiem

Współpracownik zapytał go, czy wdał się w bójkę podczas przerwy na lunch, a on odpowiada, że ​​nie. Został przypadkowo uderzony przez faceta po tym, jak zapytał go, w której kolejce z jedzeniem stoi. Współpracownik pyta, czy wydarzyło się to w kolejce do sklepu z ramenem, ale on kręci głową i odpowiada: „Nie, kolejka do pho”.

Dwie Karenki jedzą razem lunch

Kelner zatrzymuje się i pyta: „Czy wszystko w porządku?”

Farmaceuta wziął dłuższą przerwę na lunch, nie informując o tym asystenta.

Kiedy go nie było, na konsultację przyszedł mężczyzna z silnym kaszlem i został poinformowany, że farmaceuta wyszedł na lunch, a asystentka nie była pewna, kiedy wróci.

Mężczyzna błagał asystenta o pomoc, gdyż był tak nieszczęśliwy, że asystent musiał szybko myśleć.

Godzinę później farmaceuta wraca i zauważa mężczyznę stojącego przed apteką i wyglądającego na absolutnie nieszczęśliwego z mocno skrzyżowanymi nogami.

Zapytał swojego asystenta, czy wie, co się dzieje, a jego asystent odpowiedział.

„Och, ten facet. Przyszedł i prosił o leki na kaszel, i powiedziałem mu, że wyszedłeś na lunch, ale nalegał, żebym mu dał coś, co pomoże mu przestać kaszleć. Dałem mu więc szybko działające środki przeczyszczające i powiedziałem, że łazienka jest nieczynna”.

„Ty idioto! Środki przeczyszczające nie są przeznaczone do leczenia kaszlu. Mają łagodzić zaparcia”.

„Wiem” – odpowiedział asystent. „Spójrz na niego. Boi się kaszleć”.

TIFU, jedząc lunch mojego współpracownika…

Ups, zły sub.

Co się stało, gdy kanibal spóźnił się na lunch?

Potraktowano go chłodno.

Dwóch chemików jadło lunch.

Jeden mówi do drugiego: „Myślałem, że ograniczasz spożycie sodu”.

Drugi mówi: „Chciałem, ale Na”.

Jestem w samolocie i na lunch mam do wyboru kurczaka z białym mięsem lub niemiecką kiełbasę. Niestety siedzę w ostatnim rzędzie.

Liczę na pierś, ale przygotowuję się na wursta.

Co kelnerka powiedziała Luke’owi Skywalkerowi?

Użyj WIDŁÓW, Luke!

Dzieci ustawiały się w kolejce do stołówki katolickiej szkoły podstawowej po obiedzie.

U szczytu stołu leżał duży stos jabłek. Zakonnica zanotowała i umieściła na tacy z jabłkami: „Weź tylko JEDNO. Bóg patrzy”.

Idąc dalej wzdłuż kolejki po lunch, na drugim końcu stołu leżał duży stos ciasteczek z kawałkami czekolady.

Dziecko napisało notatkę: „Bierz, co chcesz. Bóg pilnuje jabłek”.

Kierowca ciężarówki zatrzymał się w przydrożnej restauracji na lunch i zamówił cheeseburgera, kawę i kawałek szarlotki. Gdy miał już jeść, do środka weszło trzech motocyklistów.

Jeden chwycił cheeseburgera kierowcy ciężarówki i odgryzł go ogromnym kęsem. Drugi wypił kawę kierowcy ciężarówki, a trzeci połknął swoją szarlotkę. Kierowca ciężarówki nie powiedział ani słowa, zapłacił kelnerce i wyszedł.

Gdy kelnerka podeszła, jeden z motocyklistów warknął: „On nie jest zbyt męski, prawda?”

– On też nie jest zbyt dobrym kierowcą – odpowiedziała kelnerka. „Właśnie postawił swój 18-kołowy pojazd na trzech motocyklach”.

Pingwin jest zmęczony mroźnymi zimami na Alasce…

Kupuje więc używaną Corvettę i wyrusza na południe w poszukiwaniu cieplejszej pogody. Po około pięciuset milach Corvette zaczyna się przegrzewać.

Zatrzymuje się w małym miasteczku i znajduje mechanika, który rozwiąże problem. Mechanik mówi, że nie będzie mógł patrzeć na samochód przez godzinę, więc Pingwin na poczekaniu pyta go, czy jest gdzie zjeść. Mechanik mówi, że tuż za rogiem jest świetna ryba z frytkami.

Zatem pingwin wychodzi i dostaje smaczny lunch. Minęła godzina i on wraca do warsztatu. Mechanik podnosi samochód na podnośniku, więc pingwin pyta mechanika, czy znalazł problem.

Mechanik mówi: „Wygląda na to, że uszkodziłeś uszczelkę”. Pingwin wyciera kącik ust i mówi: „Nie, to tylko sos tatarski”.

Dostaję godzinny lunch

Mieszkam 35 minut drogi stąd. Teoretycznie daje mi to wystarczająco dużo czasu, aby wrócić do domu i wziąć prysznic, zanim zorientują się, że nie wrócę.

Dwóch inżynierów spotyka się na lunchu

Dwóch inżynierów spotyka się na lunchu. Drugi przyjeżdża na rowerze, którego pierwszy nie rozpoznaje.

„Skąd kupiłeś rower?” – pyta pierwszy.

Druga wyjaśniła: „To była najdziwniejsza rzecz. Szedłem tędy, kiedy podjechała na rowerze piękna kobieta, zeskoczyła, zdarła z siebie wszystkie ubrania i powiedziała: «Bierz, co chcesz!». Więc wziąłem rower.”

„Dobra decyzja” – zadumał się pierwszy. „Ubrania prawdopodobnie nie pasowałyby”.

Mężczyzna próbuje zapłacić za obiad monetami z podpłomyków

Kelner mówi mu, że nie przyjmą jego centów naan

szefowie Coors, Budweiser i Guinness idą na lunch.

Tak więc szefowie Coors, Budweiser i Guinness siedzą w restauracji. Kiedy podchodzi kelnerka, pierwsza przyjmuje zamówienie na drinki

– „Będę miał złoty środek” – mówi facet z Coors

– „Poproszę króla piw” – mówi facet od Budweisera

– „Poproszę lemoniadę” – mówi szef Guinnessa

Pozostali dwaj patrzą na niego… „Lemoniada?”

„No cóż, jeśli ty nie pijesz piwa, ja też nie”

Dzisiaj podczas lunchu ktoś ukradł mi słoik majonezu

Pomyślałem: „Co do cholery?”

Bob i kilku jego współpracowników wybierają się na lunch, aby uczcić urodziny Boba.

Bob, Tim i Susan siedzą razem w kabinie, gdy podchodzi kelnerka. Podaje im menu i mówi: „Dzień dobry chłopaki! Witamy w Ruby Taste Kitchen! Zanim zaczniemy, czy mogę zapytać, czy jesteście tutaj, aby uczcić specjalną okazję?”

Susan wtrąca: „To urodziny Boba!”

„No cóż, wszystkiego najlepszego! Pamiętaj, aby zaoszczędzić miejsce, bo dostaniesz darmowy deser!”

Tim i Susan uśmiechają się i kiwają głowami, ale Bob wygląda na nieco zdezorientowanego. Prosi ją, żeby powtórzyła.

„Jasne, wszystkiego najlepszego! Zaoszczędź miejsce, a dostaniesz darmowy deser.”

Następuje chwila ciszy, zanim Bob mówi: „Vroom, vroom!”

Młody mężczyzna pojechał do dziadka na weekend. Zasiadał do lunchu, kiedy zauważył, że łyżki i widelce były pokryte cienką, lepką substancją.

Zapytał dziadka: „Czy na pewno dobrze go umyłeś?”

„Na tyle czysta, na ile pozwala zimna woda” – brzmiała odpowiedź.

Młody człowiek wzruszył więc ramionami i zaczął jeść.

Następnego dnia przy śniadaniu zauważył, że talerze są brudne i brudne. Pachniało też trochę psem.

Jesteś pewien, że dobrze go umyłeś?”

„Czystość na tyle, na ile pozwala zimna woda” – brzmiała ponownie odpowiedź.

Mężczyzna, nieco podejrzliwy co do swojego zdrowia, spojrzał na dziadka, a potem na swój talerz i zaczął jeść.

Kiedy wychodził, pies jego dziadka wyskoczył mu przed oczy, warknął i ogólnie uniemożliwiał mu przejście do przodu.

„Zimna woda, zostaw biednego chłopca w spokoju!” – krzyknął ze środka starzec.

Chemik wraca z przerwy na lunch.

Zastaje swojego asystenta zajętego za ladą i mężczyznę wibrującego, opierając się o ścianę. „Co się dzieje?” pyta. Asystent informuje go, że mężczyzna przyszedł po syrop na kaszel. – No cóż, dałeś mu to? – pyta chemik. „Nie, nie mieliśmy” – odpowiada asystent.

>”Więc co *dałeś* mu?” – pyta chemik. „Środki przeczyszczające” – odpowiada asystent. Aptekarz patrzy na asystenta, potem na mężczyznę i znowu z powrotem.

A asystent mówi: „No cóż, nie chce teraz kaszleć”.

Dostałem na lunch zupę z tej wietnamskiej restauracji, ale rozlałem ją po całym ubraniu.

To było zszokowane

Co powiedział matematyk, wrzucając dokumenty do przekąski na lunch?

Dowód jest w budyniu.

Mężczyzna i jego żona podróżują po Stanach Zjednoczonych, gdy zauważają znak informujący ich, że miasto, do którego wkraczają, nazywa się Kissimee.

Szybko zaczynają się kłócić o poprawny sposób wymowy. „Pocałuj mnie” – mówi mąż. „To niewłaściwe” – mówi żona. „Właściwy sposób, aby to powiedzieć, to pocałuj mnie”. „Niekoniecznie” – mówi mąż. „Może to być też pocałunek-ME”.

Kłótnia trwa nadal, gdy wjeżdżają do miasta i postanawiają zatrzymać się, żeby kupić lunch. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca parkingowego udają się do środka, do lady, aby zamówić jedzenie.

Mąż postanawia, że ​​to dobra okazja, aby udowodnić, że ma rację, i rozstrzygnąć spór z żoną. „Przepraszam” – zwraca się do kelnerki przy ladzie – „moja żona i ja nie możemy wymyślić, jak poprawnie wymówić nazwę tego miejsca. Czy mógłby nam pan powiedzieć, gdzie jesteśmy, i powiedzieć to powoli, abyśmy dobrze zrozumieli?”

– Jasne – odpowiada kelnerka. „Buuurrrgerrrr Kiiinnnnggg.”

Jakie jest ulubione mięso lunchowe ślimaka morskiego?

A-Bolonia!

Kiedy kierownik sklepu wrócił z lunchu, zauważył, że jego ręka sprzedawcy była zabandażowana,…

…ale zanim zdążył zapytać o bandaż, urzędnik miał dla niego bardzo dobrą wiadomość.

– Zgadnij co, panie? – powiedział urzędnik. „W końcu sprzedałem ten okropny, brzydki garnitur, który mieliśmy tak długo!”

„Masz na myśli tę odrażającą różowo-niebieską dwurzędową rzecz?!”. zapytał menadżer.

„To ten!”

„To wspaniale!” menadżer zawołał: „Myślałem, że nigdy nie pozbędziemy się tego potwora! To musiał być najbrzydszy garnitur, jaki kiedykolwiek mieliśmy! Ale powiedz mi, dlaczego masz zabandażowaną rękę?”

„Och” – odpowiedział sprzedawca – „po tym, jak sprzedałem gościowi ten garnitur, ugryzł mnie jego widzący pies”.

Farmaceuta wraca z przerwy na lunch

Znajduje swojego asystenta stojącego obok klienta, który wydaje się bardzo spięty.

„Co jest nie tak z tym człowiekiem?” Farmaceuta pyta swojego asystenta.

„Ma straszny kaszel!” Asystent odpowiedział. „I nie było leku na kaszel, więc zamiast tego przepisałem mu środki przeczyszczające”.

Klient wydaje cichy jęk, a farmaceuta wygląda na przerażonego.

„Nie można przepisywać środków przeczyszczających na kaszel!”

„Oczywiście, że możesz” – odpowiedział asystent. „Spójrz na klienta, jest zbyt przestraszony, żeby kaszleć”

Mój szef przyszedł do mnie podczas lunchu: „Gdzie do cholery byłeś? Cały ranek próbowałem cię znaleźć!”

Wzruszyłem ramionami i powiedziałem: „Trudno znaleźć dobrych pracowników”.

Co elektrownie jądrowe serwują swoim pracownikom na lunch?

Chipy rozszczepialne

Muzułmanin dostarczył mi dziś lunch.

Nie zdawałem sobie sprawy, że jem kartę Allaha.

Zjadłem indyjskie jedzenie na lunch i prawie się nim zakrztusiłem

Porozmawiajcie o doświadczeniu śmierci paneera

Słyszałeś o pogrzebie, który odbył się przed lunchem?

Niektórzy powiedzieliby, że było to w czasie żałoby.

Toną senator republikański i senator demokratyczny, a ty możesz uratować tylko jednego. Czy ty…

O: Zjedz lunch.

B: Przeglądaj Reddita.

Młoda pielęgniarka podaje lunch w domu spokojnej starości

Jej koszula odsłania pewien dekolt i małą różę wytatuowaną na jednej piersi. Pewna starsza pani chichocze do swojej przyjaciółki: „Ona jeszcze tego nie wie, ale zanim osiągnie nasz wiek, będzie to róża na długich łodygach”.

Zjadłem na lunch zupę alfabetyczną i trochę środków przeczyszczających

Zaraz będę miał ruch samogłoskowy

Dwóch mężczyzn jadło razem lunch

Jeden powiedział: „Hej, słyszałem, że twój 18-letni syn dostał się do college’u!”

Drugi powiedział: „Tak, wszyscy jesteśmy dumni”.

„To wspaniała wiadomość” – powiedział pierwszy mężczyzna. – Jak myślisz, kim będzie, kiedy skończy szkołę?

A drugi mężczyzna powiedział: „Jak on się uczy? Pewnie trzydzieści pięć, czterdzieści”.

Podczas podróży starsze małżeństwo zatrzymało się w przydrożnej restauracji na lunch. Po skończonym posiłku opuścili restaurację i udali się w dalszą podróż.

Wychodząc, starsza kobieta nieświadomie zostawiła okulary na stole i tęskniła za nimi dopiero, gdy jechali przez około czterdzieści minut.

Do tego czasu, co jeszcze bardziej pogarszało sytuację, musieli przebyć znaczną odległość, zanim znaleźli miejsce, w którym mogliby zawrócić, aby

wrócić do restauracji, aby odzyskać okulary.

Przez cały czas starszy mąż stał się klasycznym, zrzędliwym starcem. Awanturował się, narzekał i przez całą drogę powrotną bezlitośnie karcił żonę. Im bardziej ją karcił,

tym bardziej się denerwował. Po prostu nie odpuściłby sobie ani jednego

chwila.

Ku jej uldze w końcu dotarli do restauracji.

Gdy kobieta wysiadła z samochodu, i pospieszyła do środka, aby odzyskać

jej okulary, stary dziad krzyknął do niej:

– Skoro już tam jesteś, równie dobrze możesz wziąć mój kapelusz i…

karta kredytowa!!!”

W tym tygodniu przypada Ogólnopolski Tydzień Zdrowia Psychicznego Seniorów.

Dlaczego kotek jedzący wyłącznie mięso obiadowe jest najbardziej kruchy?

Ponieważ jest delikatesowy

Do dziś chłopak, który znęcał się nade mną w szkole, nadal zabiera mi pieniądze na lunch.

Plusem jest to, że robi świetne kanapki z Subwaya.

Hooters

Dwóch mężczyzn dorasta razem jako przyjaciele. Po studiach jeden przenosi się do Ohio, a drugi do Kolorado. Postanawiają spotykać się co 10 lat na Florydzie, aby grać w golfa i nadrabiać zaległości.

Spotykają się w wieku 35 lat, kończą rundę golfa i udają się na lunch.

Jeden pyta: „Gdzie chcesz iść?”

Drugi odpowiada: „Hooters”.

„Dlaczego Hooters?”

„Mają kelnerki z pięknym biustem, obcisłymi spodenkami i ładnymi nogami”.

„Brzmi świetnie”.

W wieku 45 lat spotykają się i ponownie grają w golfa.

„Gdzie chciałbyś pójść na lunch?”

„Hooters”.

„Ponownie: dlaczego?”

„Mają zimne piwo, duże telewizory i poboczne wydarzenia związane ze sportem”.

„Dobra.”

W wieku 55 lat spotykają się i ponownie grają. – Więc gdzie chcesz iść na lunch?

„Hooters”.

„Dlaczego?”

„Jedzenie jest całkiem przyzwoite i jest dużo miejsc parkingowych.”

„W porządku.”

W wieku 65 lat spotykają się ponownie.

Po rundzie golfa ktoś pyta: „Gdzie powinniśmy pójść na lunch?”

„Hooters”.

„Dlaczego?”

„Skrzydełka są tylko o połowę tańsze, a jedzenie nie jest zbyt ostre.”

„Dobry wybór.”

W wieku 75 lat spotykają się ponownie.

„Gdzie powinniśmy udać się na lunch?”

„Hooters”.

„Dlaczego?”

„Mają dużo miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych, a także zniżki dla seniorów”.

„W porządku.”

W wieku 85 lat spotykają się i ponownie bawią. „Gdzie powinniśmy pójść na lunch?”

„Hooters”.

„Dlaczego?”

– Ponieważ nigdy wcześniej tam nie byliśmy.

„Dobra.”

Sędzia mierzący czas w fabryce odpowiada za gwizdek informujący o przerwie obiadowej w południe.

Kiedy jest prawie południe, spogląda na zegarek i gdy wybija 12:00, dmie w gwizdek.

Pewnego dnia uderza o coś zegarkiem i obawia się, że jest trochę nie tak.

Chcąc mieć pewność, że potrafi prawidłowo wykonać swoją pracę, postanawia zlecić ustawienie zegarka profesjonalnemu zegarmistrzowi.

Mężczyzna idzie do sklepu i każe zegarmistrzowi ustawić zegarek na właściwą godzinę. Mówi zegarmistrzowi, czym się zajmuje i że ważne jest, aby jego zegarek wskazywał prawidłowy czas.

Zegarmistrz mówi mu, że nie ma się czym martwić, bo ustawił zegarek przy zegarach z tyłu i że ma pewność, że są na czas, bo ustawia je w każdą niedzielę, kiedy o 6 rano biją kościelne dzwony.

Mężczyzna wychodzi ze sklepu, ale zaczyna zadawać sobie pytanie, skąd kościół wie dokładnie, kiedy jest 6 rano?

Idzie więc do kościoła, znajduje dzwonnika i pyta go, skąd wie, kiedy dzwonić i jak sprawdza, czy ma właściwą godzinę.

Dzwonnik mówi mu, że dzwoni dokładnie wtedy, gdy jego zegarek wybija 6 rano, i jest pewien, że jego zegarek jest prawidłowy, bo sprawdza go codziennie w południe, kiedy fabryka ma przerwę.

Odwiedzam dzisiaj mojego syna z pierwszej klasy na szkolnym lunchu…

Ja: Jak idzie dotychczas w szkole?

Syn: Dobrze, miałem test.

Ja: Na czym polegał twój test?

Syn: Papier.

Kobieta wchodzi do galerii sztuki i widzi dwa obrazy martwej natury. Obydwa przedstawiają stół nakryty do lunchu z lampką wina, koszem bułek i talerzem pokrojonej szynki. Jednak jedno zdjęcie kosztuje 75 dolarów, a drugie 100 dolarów.

Zaciekawiona idzie do właściciela galerii i pyta go, jaka jest różnica między obydwoma obrazami. Właściciel wskazuje na obraz za 100 dolarów i mówi: „Dzięki temu dostaniesz więcej szynki”.

Szeryfie, mój mąż wyszedł dziś wcześniej z domu, żeby kupić ryż na lunch i nadal nie wrócił. Co mam zrobić?

– Nie wiem, może makaron.

Moja mama wstawała wcześnie, żeby na lunch odciąć skórkę od moich kanapek….

Wiedziała, że ​​skórka to moja ulubiona część. Tak bardzo mnie nienawidziła.

Dwóch rabinów je razem lunch…

Pierwsza mówi: „Nie uwierzysz, co się stało! Mój syn, on wyszedł z domu i został chrześcijaninem!”

Drugi rabin mówi: „To zabawne, że o tym wspominasz! Mój syn też opuścił dom i teraz jest chrześcijaninem!”

Nie mogą uwierzyć, że obojgu przydarzyło się dokładnie to samo i martwią się konsekwencjami dla całej społeczności żydowskiej. Postanawiają udać się do synagogi i pomodlić się w tej sprawie.

Właśnie skończyli się modlić, gdy z nieba donośny głos dobiega z nieba:

„ZABAWNE, ŻE POWINIENEŚ O TYM WSPOMNIEĆ…”

Student college’u chciał usiąść podczas lunchu obok jednego ze swoich nauczycieli.

Nauczyciel jednak spojrzał na ucznia z arogancką miną i powiedział:

„Łabędź nie powinien przyjaźnić się ze świnią”.

„W takim razie polecę dalej” – odpowiedział uczeń z uśmiechem.

Nauczyciel był wyraźnie zirytowany bezczelną odpowiedzią i postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy, aby nie zaliczyć ucznia.

Na egzaminie ustnym zadawał uczniowi najtrudniejsze pytania, ale uczeń na wszystko miał rewelacyjne odpowiedzi. Dlatego też, mając nadzieję, że nadal uda mu się zawieść swoją ofiarę, nauczyciel zadał mu trudniejsze pytanie:

„Idziesz drogą i znajdujesz dwie torby. Jedna zawiera złoto, druga spryt. Którą torbę wybierasz?

„Złoto”.

„Niestety, nie zgadzam się. Wybrałbym spryt, bo to jest ważniejsze niż pieniądze.

„Każdy wybrałby to, czego nie ma” – mówi studentka.

Nauczyciel czerwienieje i jest tak zły, że pisze „dupa” na kartce ucznia. Student wychodzi nie patrząc na kartkę. Jednak po chwili wraca, oddaje gazetę i mówi:

„Przepraszam, proszę pana, podpisał pan moją pracę, ale zapomniał pan wystawić mi ocenę!”

Ksiądz i rabin jedzą lunch.

Ksiądz przeżuwa i mówi do rabina: „Salomonie, mój przyjacielu, kiedyś w jakiś sposób będziesz musiał znaleźć sposób, aby spróbować tej absolutnie cudownej szynki iberyjskiej. Jest boska!”

Rabin odpowiada: „Będę księdzu Rico, zrobię to”.

Ksiądz siada. „Gdy?”

Rabin: „Na twoim ślubie”.

Pewnego dnia mały Johnny i jego tata poszli na górę, aby powiesić ramkę ze zdjęciem, podczas gdy jego mama przygotowywała lunch

Jakieś dwadzieścia minut po tym, jak poszli na górę, Johnny zszedł na dół z płaczem. „Co się stało?” Powiedziała jego matka.

„Tatuś poślizgnął się i uderzył młotkiem w kciuk!” Powiedział Johnny. „No cóż…” zaczęła matka Johnny’ego.

„Nie ma nad czym płakać, z tatą wszystko będzie w porządku. Właściwie to trochę zabawne. Nie wiem, dlaczego się nie śmiałeś, kiedy to się stało”.

„Tak!” powiedział Johnny. „Tak!”

Dziadek mówi swojemu wnukowi: „Kiedy byłem chłopcem, mogłeś wejść do sklepu z drobniakami w kieszeni i wyjść z bochenkiem chleba, wędliną i butelką mleka.

Wnuk odpowiada: „Nie możesz już tego robić, dziadku, teraz jest za dużo kamer”.

Mąż i żona jechali przez Luizjanę. Gdy zbliżyli się do Natchitoches, zaczęli kłócić się o wymowę miasta. Kłócili się tam i z powrotem, a potem zatrzymali się na lunch…

Przy ladzie mąż zapytał blond kelnerkę: „Zanim złożymy zamówienie, czy mogłabyś rozstrzygnąć dla nas spór? Czy mogłabyś bardzo powoli powiedzieć, gdzie jesteśmy?”

Pochyliła się nad ladą i powiedziała: „Burrr-gerrr Kiiing”.

Znam matematyka, którego nie stać na lunch.

Potrafi dwumian.

Miałem zamiar wybrać kurczaka na lunch, ale pozostała im tylko opcja wegetariańska.

No cóż, nie szkodzi, nie ma ptactwa

Fasola na lunch

Podczas lunchu w pracy zjadłem 3 talerze fasoli (choć wiem, że nie powinienem). Kiedy wróciłem do domu, moja żona była podekscytowana moim widokiem i wykrzyknęła zachwycona: „Kochanie, mam dziś na kolację niespodziankę”. Następnie zawiązała mi oczy i zaprowadziła na krzesło przy stole. Usiadłem i kiedy już miała zdjąć mi opaskę, zadzwonił telefon. Kazała mi obiecać, że nie dotknę opaski, dopóki nie wróci i nie pójdzie odebrać telefonu. Fasola, którą spożyłem, nadal działała na mnie, a ciśnienie stawało się nie do zniesienia, więc gdy mojej żony nie było w pokoju, skorzystałem z okazji, przeniosłem ciężar ciała na jedną nogę i puściłem jedną. Było nie tylko głośno, ale też śmierdziało, jakby ciężarówka z nawozem przejechała po skunksie przed wysypiskiem śmieci! Zdjęłam serwetkę z kolan i energicznie wachlowałam powietrze wokół siebie. Potem, przechodząc na drugą nogę, zerwałem jeszcze trzy. Smród był gorszy niż gotowana kapusta. Trzymając uszy uważnie nastawione na rozmowę toczącą się w drugim pokoju, przez kolejne kilka minut wystrzeliwałem w ten sposób bomby atomowe. Przyjemność była nie do opisania! W końcu telefoniczne pożegnania zasygnalizowały koniec mojej wolności, więc szybko jeszcze kilka razy wachlowałem serwetką, położyłem ją na kolanach i z powrotem złożyłem na niej ręce, czując ogromną ulgę i zadowolenie z siebie. Moja twarz musiała wyrażać niewinność, kiedy moja żona wróciła, przepraszając, że zajęło mi to tak długo. Zapytała mnie, czy wyjrzałem przez opaskę na oczach, a ja zapewniłem ją, że nie. W tym momencie zdjęła opaskę z oczu, a dwunastu gości siedzących wokół stołu z rękami na nosie zawołało chórem: „Wszystkiego najlepszego!”

Keith Richards i Mick Jagger przyszli na lunch do mojego domu.

Niestety niedogotowałem kurczaka i wszyscy zachorowali.

Prawie zabiłem 2 kamienie jednym ptakiem.

Artysta, księgowy i inżynier jedzą lunch

Rozmowa schodzi na ich życie, a następnie na ich partnerów i relacje.

Księgowy mówi: „Dla mnie małżeństwo. Kocham moją żonę, jest moją opoką, zawsze przy mnie jest, bez niej jestem nikim. Wszystko jej zawdzięczam”.

Artystka mówi: „Nigdy bym się nie ożenił. Bez kochanki jestem zagubiony. Jest moją inspiracją, moją muzą. Karmi moją duszę”.

Inżynier mówi: „Cóż, uważam, że jest jeszcze lepiej, gdy masz jedno i drugie”.

„OBYDWA?!?” – wołają artysta i księgowy. „Żona I kochanka? Jak to działa?” – pyta księgowy.

Inżynier mówi: „Najpierw mówisz kochance, że jesteś z żoną. Następnie mówisz żonie, że jesteś z kochanką. Potem możesz w końcu iść do laboratorium i popracować”.

Poszedłem na lunch z mistrzem szachowym.

Zajęło mu 8 minut, aby podać mi sól. . .

Dwóch angielskich turystów jechało przez Walię. W Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwylllllantysiliogogogoch zatrzymali się na lunch i zapytali kelnerkę: „Zanim złożymy zamówienie, zastanawiam się, czy mógłbyś rozstrzygnąć spór. Czy możesz powiedzieć, gdzie jesteśmy, bardzo, bardzo, powoli?”

Dziewczyna pochyliła się i powiedziała:

„Burrr… gurrr… Król.”

Dwukropek w zdaniu może mieć ogromne znaczenie

Na przykład:

Johnny sam zjadł lunch po szkole.

Po szkole Johnny zjadł własną okrężnicę.

Dwóch chłopaków, którzy właśnie poznali się na szkoleniu, jeździ po mieście w poszukiwaniu miejsca na lunch.

Facet za kierownicą przejeżdża na każdym czerwonym świetle. Drugi facet zaczyna wariować i mówi: „Stary?! Co ty do cholery robisz, przejeżdżając na tych czerwonych światłach?” Facet za kierownicą mówi: „W porządku, mój szwagier tak robi cały czas”. Pasażer mówi: „No cóż, nie jest ze mną w porządku, wypuść mnie tutaj!” Jadą kawałek dalej drogą i kierowca zatrzymuje się na zielonym świetle. Pasażer mówi: „Dlaczego się zatrzymałeś? Światło jest zielone”. Kierowca mówi: „Mógł przejeżdżać mój szwagier”.

Młoda blondynka boi się, że jej chłopak spotyka się z inną dziewczyną… Pewnego dnia dziewczyna odwiedza mieszkanie swojego chłopaka na lunch i natrafia na porzuconą odzież innej kobiety na podłodze w jego sypialni.

Po chłodnym przesiedzeniu posiłku, unikając kontaktu wzrokowego, cicho przeprasza bez wyjaśnień. Jest niesamowicie ranna i w drodze do domu trafia do lokalnego sklepu z bronią, gdzie kupuje pistolet. Następnego dnia budzi się z nową chęcią zemsty za zdradę kochanka. Ubiera się i natychmiast kieruje się prosto do jego mieszkania, z bronią włożoną za spodnie, jako zabezpieczenie na wypadek, gdyby sytuacja zrobiła się nieprzyjemna. Nie zawracając sobie głowy pukaniem, wpada do mieszkania swojego chłopaka i zastaje go wraz z brunetką przytuloną do kanapy. Gdy rzeczywistość do nas dociera, blondynkę ogarnia całkowita rozpacz i wściekłość. Wyciąga pistolet i przykłada go do własnej głowy. Chłopak zeskakuje z kanapy i zaczyna błagać ją, żeby się nie strzelała. Blondynka z okropnym wyrazem w jej szalonych oczach, całkowicie pozbawiona tej miłości, którą kiedyś znała, warczy: „Zamknij się. Jesteś następny”.

Prezydent zaprasza Papieża na lunch na łodzi. Papież zgodził się i podczas lunchu podmuch wiatru zerwał mu kapelusz prosto do wody. Odpłynął na wysokość około 50 stóp, po czym wiatr ucichł i po prostu unosił się w miejscu.

Załoga i Secret Service próbowali zwodować łódź, aby po niego popłynąć, kiedy Biden pomachał im, mówiąc: „Nieważne, chłopcy, załatwię to”.

Potem Joe wspiął się na burtę jachtu, podszedł po wodzie do kapelusza, podniósł go,

wrócił na wodę, wsiadł na jacht i wręczył papieżowi kapelusz.

Załodze zabrakło słów. Zespół bezpieczeństwa i świta papieża zaniemówili. Nikt nie wiedział, co powiedzieć, nawet papież.

Ale tego popołudnia ABC, CBS, NBC, CNN i MSNBC doniosły:

„BIDEN NIE UMIE PŁYWAĆ”

Trzej Inżynierowie jedzą razem lunch i kłócą się.

Inżynier mechanik stanowczo twierdzi, że Bóg musi być inżynierem mechanikiem, ponieważ ciało ludzkie jest tak dobrze zaprojektowane. Inżynier oprogramowania jest tak samo pewien, że Bóg musi być inżynierem oprogramowania, jak ludzki umysł jest najbardziej wyrafinowanym oprogramowaniem w znanym wszechświecie. Nagle przestają się kłócić i patrzą na inżyniera budowlanego: „Byłeś strasznie cichy?”

„No cóż, to całkiem oczywiste, że Bóg nie jest inżynierem budownictwa. Żaden inżynier budownictwa nie połączyłby terenu rekreacyjnego z oczyszczalnią ścieków”.

Jeśli ktoś poprosi Cię o zrobienie mu lunchu, a Ty włożysz nerki i wątrobę do pita…

Czy właśnie zrobiłeś z nich dawcę organów?

Czterech księży i ​​kobieta zasiadają do obiadu wokół Placu Świętego Piotra…

Pierwszy ksiądz mówi: „Mój syn jest księdzem, ilekroć wchodzi do pokoju, ludzie mówią: «Witam, Ojcze!»”.

Drugi ksiądz mówi: „Mój syn jest biskupem. Ilekroć wchodzi do pokoju, ludzie mówią: „Wasza Miłość!”

Trzeci ksiądz mówi: „No cóż, mój syn jest kardynałem i ilekroć wchodzi do pokoju, ludzie mówią: „Wasza Eminencja!”

Czwarty ksiądz patrzy na swoich towarzyszy i mówi: „Mój syn jest papieżem, kiedy wchodzi do pokoju, wszyscy mówią: „Wasza Świątobliwość!”

Tak więc, po dumnej rozmowie o swoich dzieciach, patrzą na towarzyszącą im kobietę, jakby chcieli zapytać „a ty?”

Kobieta mówi: Mam córkę, ma powalającą twarz, DD i talię 24, jak tylko wchodzi do pokoju, wszyscy mówią: „O MÓJ BOŻE!”

Moja mama ostatnio ciągle narzeka na koszty. 2,50 funta za kanapkę, 1,50 funta za kawę, 12,50 funta za niedzielny lunch….

Mówię jej więc: „popatrz mamo, mój dom, moje ceny!”

Moja żona wysłała SMS-a „Zostawiam cię”

A potem „po obiedzie iść na zakupy z siostrą”.

Zapytałem, dlaczego, do cholery, wysłała wiadomość w ten sposób. – Chciałem tylko, żebyś zdał sobie sprawę, jak dobrze ci ze mną.

Odpisałem jej SMS-em: „Przypomnij swojej siostrze, że powiedziała, że ​​przyjdzie później, żeby dać mi ręczną robotę”

Minutę później dokończyłem wiadomość „-szukam i wznawiam budowanie”.

Ksiądz i rabin jedzą lunch

Są przyjaciółmi od lat, odkąd pamiętają, przy lunchu rozmawiali o swoim życiu i wierze.

Któregoś dnia ksiądz mówi: „Przyjacielu, muszę zadać trudne pytanie, a jeśli nie odpowiesz, zrozumiem. Ale jestem zbyt ciekawy. Twoja wiara zabrania ci jeść jakiekolwiek mięso pochodzące ze świni. Czy… jadłeś kiedyś wieprzowinę?”

Rabin wzdycha i mówi: „Tak, przyznaję się. Raz, jako nastolatek, byłem na imprezie i spróbowałem trochę szynki. To było kiedyś, dawno temu i od tego czasu nic nie robiłem”.

Ksiądz uspokaja rabina: „Jestem pewien, że Bóg ci przebacza”.

Rabin mówi: „Więc pozwól, że cię zapytam… twoja wiara zabrania ci sypiania z kobietą. Czy… byłeś kiedyś z kobietą?”

Ksiądz wzdycha i mówi: „Tak, przyznaję się. Raz, gdy byłem młodym mężczyzną, zanim podjąłem decyzję o kapłaństwie, byłem z kobietą. To było jeden raz, dawno temu i od tego czasu nic nie zrobiłem”.

Rabin mruga do księdza i mówi: „To lepsze niż szynka, prawda?”

Dwóch przyjaciół multimilionerów spotkało się na lunchu i zaczęło rozmawiać.

– Jak tam twoje życie domowe? – pyta pierwszy multimilioner.

„Nie mogło być lepiej” – odpowiada drugi multimilioner. „Kupiłem słonia!”

„Słoń? Zwariowałeś?”

„To najlepszy zakup, jakiego kiedykolwiek dokonałem! Pasie trawnik, dzięki czemu jest ładny i równy. Dzieci uwielbiają na nim jeździć i zjeżdżać po jego bagażniku, więc teraz bawią się na świeżym powietrzu i są dziećmi, a nie tylko całymi dniami oglądają telewizję. Moja żona też go uwielbia. Jest bardzo silny i pomaga jej przenosić rzeczy, kiedy mnie nie ma w pobliżu. Szczerze mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić lepszego zwierzaka”.

Pierwszy multimilioner zastanawia się przez chwilę. „To właściwie coś niesamowitego. Ile za niego zapłaciłeś?”

„Pięćset tysięcy dolarów. Cóż za okazja, co?”

„Czy mogę go kupić za milion dolarów?”

„Co?! Nie mogę go sprzedać. Jest teraz częścią mojej rodziny!”

„OK. Dwa miliony?”

„Nie można wyceniać czegoś tak przydatnego!”

– Trzy miliony?

„W porządku. Sprzedam go za trzy miliony dolarów, ale tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem”.

Kilka miesięcy później multimilionerzy spotykają się ponownie. Pierwszy multimilioner szaleje.

„Słoń mógł ci się przydać, ale dla mnie jest ciężarem. Być może pasł twój trawnik, ale zjadł wszystkie moje drzewa i zostawił łajno na całym trawniku. Dzieci boją się tej ogromnej, hałaśliwej i agresywnej istoty. Moja żona i ja nie spaliśmy dobrze od miesięcy, bo słoń nie pozwala nam zasnąć. To najgorszy zakup, jakiego kiedykolwiek dokonałem!”

„Nie wiem, co powiedzieć” – mówi drugi multimilioner. „Ale z takim nastawieniem nigdy nie będziesz w stanie go sprzedać!”

Po wypróbowaniu wielu owoców i warzyw na lunchu moich dzieci, ich ulubionym był zdecydowanie pokrojony ogórek.

Nie wiem, czy to było nasze źródło, czy nasza lodówka, ale naprawdę zachowały świeżość tylko przez kilka dni. Oznaczało to, że co najmniej dwa razy w tygodniu zatrzymywałem się w narożnym sklepie spożywczym, żeby kupić kilka ogórków.

Po kilku miesiącach stało się oczywiste, że kupowałem je u tego samego sprzedawcy. Zmienił się także sposób, w jaki się ze mną kontaktował, uśmiechając się do mnie, a czasem mrugając.

Nagle mnie to uderzyło i poczułam się zawstydzona tym, o czym prawdopodobnie myślał. Następnym razem, gdy tam wszedłem, chwyciłem także słoik wazeliny; mam nadzieję, że to naprawiłem, zanim rozpuścił plotki o tym, że jestem weganinem.

Trzy kobiety w ciąży jedzą razem lunch, gdy podchodzi do nich starsza pani……… Starsza pani mówi: Potrafię przewidzieć, czy będziesz mieć chłopca, czy dziewczynkę… Brunetka mówi OK…. Czy będę miała chłopca czy dziewczynkę?????

Pani mówi…Byłaś na szczycie…Będziesz mieć chłopczyka…

Brunetka krzyczy… Byłam na górze i urodzę chłopca.

Starsza pani podchodzi do Rudowłosej i mówi… byłaś na dole… będziesz miała dziewczynkę

Rudowłosa Kobieta krzyczy… Byłam na dole i mam dziewczynkę

Starsza pani podchodzi do blondynki……

Blondynka zaczyna krzyczeć…. NIE….NIE..NIE… Nie chcę, żebyś mi mówił

Starsza pani mówi… W czym tkwi problem???

Blondynka mówi…. Będziesz wiedział, że zrobiliśmy to na pieska i że będę mieć szczeniaka

Jedząc dzisiaj lunch, wśród mojego penne znalazłem jedno fusilli

Można powiedzieć, że dostrzegłem impastę.

Kilka minut temu jadłem lunch i zdałem sobie sprawę, że tofu jest przereklamowane.

Dla mnie to po prostu twaróg.

Rozmawiałem z przyjaciółmi podczas lunchu o małżeństwie.

Jedna z nich mówi: „Mój tata jest pastorem. Wiele widział, odkąd ożenił się z wieloma osobami”.

Odpowiadam: „Nie sądzę, że pastorzy powinni żenić się z więcej niż jedną osobą”.

Codzienne dowcipy